literature

Biurokracja

Deviation Actions

Krrrater's avatar
By
Published:
238 Views

Literature Text

Kruk minął gruzowisko z resztkami dawnej fontanny i opuszczając plac wszedł w uliczkę. Niedawno przylecieli sterowcem i ci, którzy pomieszkiwali kiedyś w Fantasme, zeszli schodami na dół z lądowiska przy zamku, aby udać się do domów (lub tego, co z nich zostało). Cała grupa ruszyła oczywiście do dzielnicy Balaurów i tylko on odłączył się zmierzając na Pumexa 26, do zupełnie innej gildii. Ciągle będąc w swojej ptasiej postaci (żeby nie świecić gołym tyłkiem, bo ubrań jeszcze nie odzyskał) kroki stawiał niewielkie i droga zabierała mu więcej czasu, ale nie zwrócił na to uwagi pogrążony we własnych myślach. Myślał o Nathanielu, o tym, kiedy wreszcie ruszą na ratunek, czy z przyjaciółmi szybko się zobaczy i czy nic im nie będzie…
Okolica wydawała się wymarła i nawet jego kroki nie były na tyle głośne, żeby odbić się echem od kamiennych ścian. Drzwi od kamienicy, w której mieszkał poprzednio z Nathem okazały się być zamknięte. Westchnął i rozpostarł skrzydła. Zastanowił się nawet czy dziura w dachu, przez którą wlatywał była efektem któregoś z eksperymentów Lorraine, pozostałością po ataku armii chaosu czy skutkiem burzliwej różnicy w poglądach między Bogami, która dotknęła wszystkie gildie. Opuszczone, pokryte kurzem wnętrze jeszcze boleśniej uświadamiało mu brak towarzysza. Przecież tu mieszkali, tu wisiał hamak Natha, tu siedział jak prowadzili dyskusje, a tam dziewczyny pilnowały swoich sekretów, zawsze wołając, ze to strefa, do której faceci nie mają wstępu… Zwinął się w kłębek na podłodze. Kłuło go w piersi.
- Gdyby Nathowi coś się stało na pewno bym o tym wiedział. – pocieszał się w myślach – Jesteśmy połączeni taką więzią, że nie uszłoby to mojej uwadze. Na pewno wszystko jest ok, siedzi tylko gdzieś zamknięty i liczy na mnie, że sprowadzę pomoc, żeby ich uwolnić. Gdyby mieli im zrobić krzywdę, to nie zabieraliby ich ze sobą. Chce go zobaczyć. Tak dawno się nie widzieliśmy, a w podziemiach mieliśmy dla siebie tylko chwilkę. Muszę mu tyle jeszcze opowiedzieć. Na pewno poklepie mnie po głowie i powie, że dobrze się spisałem, a potem pójdziemy do karczmy, żeby coś zjeść i świętować z innymi powrót.
Całe jego ciało drżało z niepokoju. Bezczynność i konieczność oczekiwania na zebranie wszystkich uczestników misji ratunkowej była jak tortura, on już chciałby działać, lecieć na pomoc, walczyć czy robić cokolwiek przydatnego, co przybliży oswobodzenie jeńców. Jednocześnie zdawał sobie sprawę, że sam nie odzyskał wszystkich sił, a i rozpoznanie oraz  dokładne zaplanowanie akcji zamiast rzucania się na oślep jest lepszym rozwiązaniem.
- Może na coś się przydam – pomyślał i nie mogąc wytrzymać w pustym domu ruszył na zamek.
***
Złaził ze schodów ze stertą papierów i oszołomioną miną. Ech, ta biurokracja. Do Fantasme dotarły pozostałe gildie i w zamku zapanował rejwach. Ponieważ przybyło ostatnio sporo nowych rekrutów, to wielu z nich rejestrowało się obecnie do szkoły. Zanim zdążył otworzyć dziób, wepchnięto mu stertę papierzysk do uzupełnienia, pouczono o prawach i obowiązkach i kazano wybrać kwaterę w gildiowej dzielnicy.
- Po co mi kwatera? Przecież ja mam gdzie mieszkać? Od początku mieszkałem na Pumexa 26 z Nathem. Oooo zmienił się znaczek szkoły! – zauważył przeglądając formularze do uzupełnienia – W ogóle nie załatwiłem tego, po co tam poszedłem! Wzięli mnie z zaskoczenia. Wypełnię je szybko i pójdę jeszcze raz i tym razem nie dam się zbić z pantałyku.- postanowił.
***
Co my tu mamy? Jedną kartę już wypełniałem, ale teraz jest nowy symbol i trzeba to chyba przepisać. Imię, nazwisko, rasa i płeć mi się nie zmieniły, wiek… - no jestem starszy. Wzrost i waga – a może urosłem?! Ale nie ma Natha, żeby mnie zmierzyć. Oj tam, wpisze to, co ostatnio, byle szybciej poszło i można było oddać te papiery. A tu, co wypadło? Karta ekwipunku? Ale mój cały ekwipunek spoczywa gdzieś w podziemiach zamku, bo jeszcze go nie odzyskałem! Może jednak go tu wypiszę, żeby udokumentować moje prawo własności.
Kruk zagłębił się w instrukcję. – Ja to tylko 5 przedmiotów! A moje niezwykle cenne pozostałe rzeczy? – przeliczał w pamięci stan swojego posiadania i kombinował jak rozpisać go na karcie, żeby spełniać wszelkie kryteria i nie odesłali go do poprawek. – Brakuje mi miejsca na pusty słoik po konfiturach babuni. Przecież to taka wartościowa, przydatna rzecz, że nie mogę się jej pozbyć – biadolił – każda z moich rzeczy jest nie tylko szalenie przydatna, ale ma też ogromną wartość sentymentalną!
Krrrater w końcu podjął decyzję – dopisze go tu na końcu, może nikt nie zauważy…
***
Znowu ruszył w drogę do zamku. W kamienicy pojawiła się już Iris przybyła z resztą Milzisów, ale paradoksalnie czuł się jeszcze bardziej samotnie i nie na miejscu. Bez Nathaniela to nie był jego dom, to nawet nie była jego gildia, to najzwyczajniej nie było jego miejsce. Z przybyciem Natha wszystko oczywiści ulegnie zmianie i będzie po staremu, ale do tego czasu…
Spojrzał na drugą stronę ulicy Obrońców Kabanosów. Czy to jest żółte? Dom z numerem 1 w czasie rozpierduchy fontanny na placu sporo ucierpiał. Dach był zerwany a górna kondygnacja częściowo rozwalona. Przez pozostałość okna z góry zwisały smętne resztki katapulty.
- Sądząc po kolorze należy do gildii Esfinge, jest rzut kamieniem od naszej starej kamienicy, kojarzy mi się, że dawna mieszkanka odeszła już ze szkoły i jeszcze nazywa się „kamienne gniazdo”… Biorę!
Podniósł z gruzowiska kawałek cegły i naskrobał koślawo przy wejściu „KRUK KRRRATER”
© 2014 - 2024 Krrrater
Comments0
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In